Polska i Anglia – bliżej, niż myślisz,
polski i angielski – połączenie inne niż wszystko.
„Miasteczko Bliźniacze szczyty”, „Posterunek
przy ulicy Wzgórze”, „Gwiezdna wyprawa” – znacie te seriale? Po polsku nie, ale
na pewno wiecie, jak brzmią ich prawdziwe tytuły, co oznacza, że umiecie
wymówić już przynajmniej pięć słówek po angielsku. A używacie Głowy i Ramion do mycia włosów? Albo Gołębicę do kąpieli?
Moi drodzy – angielski znacie, nawet o tym nie
wiedząc! Dziś, postaram się przybliżyć Wam, jak wiele umiemy powiedzieć w lingua franca naszych czasów!
Zacznijmy
po kolei. Od początku dnia. Wstajemy rano i idziemy pod prysznic. Sięgamy po
żel pod prysznic i widzimy co? Shower gel /szałer żel/ - czyli, to, co już mamy
w ręku, tylko nie po polsku. Po kilku(nastu) minutach, opuszczamy kabinę
(wannę) i kierujemy się do kuchni. I na śniadanie do miseczki wrzucamy sobie
Corn Flakes /korn flejks/ - czyli nasze kukurydziane płatki. Do tego poranna
coffee, oj przepraszam, kawa. Po posiłku myjemy zęby – „mieszanką medyczną
(Blend-a-med.)? przełęczą bramą (Colgate)? Czy może wodną świeżością
(Aquafresh)? Nie ważne czym – ważne żeby myć (najlepiej po każdym posiłkuJ).
Wychodzimy z domu. Otwieramy auto ( / ooto/ to znaczy po
angielsku samochód) i jedziemy do pracy. A teraz na rynku pracy, moi drodzy -
zatrzęsienie! Szczególnie na stanowiskach wyższych. Nie znajdziemy już kierownika – zastąpił go manager /menadże/!
Albo konkretnej – sales manager /sejls menadże/ - specjalista ds. sprzedaży. A
jadąc autem – sprawdzamy na naszych I-phonach (/aj-fonach/) maile (/mejl/ -
poczta), smsy (/esemes/ - skrót od Short Message Service – usługa
krótkiej wiadomości). I
to nie ważne w jakiej sieci mamy telefony – czy sieć Graj, czy Pomarańcza czy
też Telefon Komórkowy „T”J.
Pamiętajmy jedynie, żeby uważać na drogę podczas jednoczesnego textingu i prowadzenia. No, chyba że jedziesz autobusem albo busem (/bas/ - autobus).
Siedzisz w pracy, często przed komputerem (computer -
/compiute/), nie mając czasu na relaks (relax - /rilax/ - relaksować się)
starając się sumiennie wykonywać obowiązki. I wreszcie, czas na brejka (od słowa break /brejk/ - przerwa
lub łamać). Wyskakujesz do jakiejś cafe (/kafe/ - kawiarni) albo baru (/baa/ -
bar lub tabliczka). Powrót do pracy i już! Po ośmiu godzinach jesteś fri (od
ang. Free /fri/ wolny lub za darmo).
W drodze powrotnej postanawiasz wstąpić do supermarketu
(angielski odpowiednik poleskiego super rynku) na mały shopping (od ang. Shop
/szop/ - sklep, robić zakupy). Tracisz głowę od czerwonych napisów SALE (/sejl/
- wyprzedaż lub sprzedawać) i wychodzisz kierując się w stronę domu… Ale po
drodze wstępujesz do fast foodu (szybkiego żarcia) i kupujesz Happy Meal
(wesoły posiłek) bo nie masz siły już gotować.
Zalegasz w fotelu przed telewizorem, podłączasz laptopa
(lap – udo, top – wierzch) włączasz serial (trzeba z napisami, bo z lektorem
nie ma) i odpoczywasz…
Kiedy nadchodzi pora, zakładasz pidżamę (po angielsku
pyjamas /pidżamas/) i idziesz prosto do łóżka.
Twój
dzień może nie dokładnie tak wygląda – niektórzy z nas mają drugie połówki,
którymi trzeba się zająć, rodziców, którzy brzęczą nad uchem – ale generalnie
wygląda to tak, że gdzie nie spojrzysz – tam angielski. Zatem – nie ma opcji –
angielski musisz znać, chociaż nawet o tym nie wiesz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Thank you 4 ur comment:)